Naruto x Ino

Jezioro było spokojne, odziane w odbicia pomarańczowo-czerwonych promieni słonecznych. Liście na drzewach rytmicznie szumiały wygrywając melodię jaka dyktowała im natura. Wszystkie zwierzęta nie śmiały zakłócać tego piękna, swymi ruchami. Wszystko dookoła było takie cudowne, więc dlaczego...dlaczego jedyny człowiek, który tam siedział nie potrafił odnaleźć piękna chwili w jakiej trwał? Problemy otaczające go z zewnątrz zaprzątał mu głowę coraz bardziej i bardziej, aż doprowadziły go do depresji. W swojej dłoni trzymał kunai, który z każdą minutą był coraz bliżej nadgarstka. Ów człowiek miał zamiar popełnić samobójstwo. Słyszał kiedyś, że to przyjemnie kiedy krew spływa po ręce, kiedy opuszczają cie wszystkie siły, kiedy problemy przestają cie dręczyć. Chciał tego spróbować. Ostrze powoli zaczęło nacinać skórę, ale wtedy pojawił się anioł. Dziewczyna o długich blond włosach i niebieskich oczach wyrwała mu narzędzie z dłoni, patrząc z przerażeniem w jego oczy. 
-Nigdy więcej tego nie rób!
Dlaczego? Skoro jestem mordercą, skoro nie potrafię sobie poradzić z najprostszymi rzeczami. Po co mam żyć? Takie myśli chodziły mu po zbolałej głowie, ale jedna rzecz nie dawała mu spokoju i szczerze go ciekawiła. Dlaczego taki anioł jak ona chce by na świecie żył ktoś taki jak ja? Dziewczyna przyciągnęła go do siebie i przytuliła.
-Nie rób tego więcej, proszę...
Po jej policzkach popłynęły łzy. Nie mógł sobie wybaczyć, że anioł płacze przez niego. Kolejny powód by umrzeć.
-Naruto..Proszę...
-Ale ja...ja zabiłem Sasuke....A ty go...kochałaś...- powiedział ze skruchą. Podniósł oczy by móc zobaczyć jej twarz. Zobaczył na niej zmartwienie i smutek. Wtedy ona zrobiła coś czego nikt się nie spodziewał, a zwłaszcza on. Nachyliła się i pocałowała go z..."Miłością"? Odwzajemnił pocałunek w którym wylał całe swoje uczucie ukrywane tak długo. Całowali się coraz namiętniej i z większym zapałem. Ich serca biły nienaturalnie szybko. Gdy się od siebie oderwali by zaczerpnąć powietrza, powiedziała:
-Naruto...Kocham cię.
Jego oczy rozszerzyły się ze zdumienia, ale po chwili zamknęły się pod wpływem rozkoszy kolejnego pocałunku.
-Ja ciebie też Ino.
-Dlatego Naruto obiecaj mi, że już tego nie zrobisz.-jej głos drżał, a po jej policzkach znów zaczęły płynąć łzy.
-Dobrze, jeśli mi pomożesz. Sam nie daję sobie rady z życiem.- uśmiechnął się blado. W odpowiedzi dostał jedynie ciepły, czuły pocałunek od jego anioła. Tyle mu wystarczyło. Wstali trzymając się za rękę. Wrócili spokojnie do wioski.
-Ino?
-Tak?
-Wiesz, że jesteś moim aniołem. Kiedy przyszłaś poczułem w tobie tak wiele dobra...Jesteś dobrem w czystej postaci, więc jak to możliwe, że mnie pokochałaś?
-Może właśnie dlatego? Potrzebujesz pomocy. Prosisz o nią, ale nikt na to nie zwraca uwagi. Wtedy dostrzegłam w tobie małego zagubionego chłopca, który mnie potrzebuje.
Wtedy Naruto przybliżył się do niej składając na jej ustach soczysty pocałunek pełen namiętności.
-Dziękuję ci Ino. Dziękuję ci za to, że usłyszałaś mój niemy krzyk.
-Naruto...
Znów ich usta się połączyły. Każdy pocałunek był dla nich zbawieniem, ciepło tej drugiej osoby powietrzem. Po paru latach oboje wiedli szczęśliwe życie pełne uniesień miłosnych. Bycie ze sobą stało się dla nich tak potrzebne jak oddychanie co sprawiło, że stawali się coraz bardziej uzależnieni od siebie. Pewnego dnia Naruto powiedział do Ino:
-Kochanie jesteś moim osobistym narkotykiem, dlatego muszę cię o coś zapytać...Czy ty Ino Yamanaka wyjdziesz za mnie? Za tego co cię potrzebuje?
-Tak! Naruto, kocham cię.
Ich usta połączyły się razem, całując coraz to zachłanniej drugie.
_________________________________________________
 
Naruto: Coś ty zrobiła?! Ja i Ino?! Tobie się chyba coś w głowie pomieszało!
Ino: Dokładnie! Cóż przyznaję, że jestem aniołem, ale NaruIno?! 
Mary: Dobra przyznaję się, przed zaczęciem notki wypiłam sporo mleka, ale cieszcie się, że was nie uśmierciłam!
Naruto i Ino: Chciałaś nas zabić?!
Ino: Dlaczego?!
Mary: Bo nie mam weny na nic innego, a teraz lecę na ramen cześć! Przy okazji mam prośbę komentujcie. 

Rozdział 8. "Co to jest do cholery?!"


Siedział oniemiały, patrząc na dziewczynę w jego ramionach. Miał tak wiele pytań, ale bał się odpowiedzi. "Co mam robić, dapttebayo?" Był w trudnej i  ciężkiej sytuacji. Po jaskini rozlał się dźwięk kobiecego głosu.
-Naruto...Muszę ci opowiedzieć o mojej przeszłości.- powiedziała patrząc na niego swoimi wielkimi, niebieskimi oczyma, które pokazywały powagę, szczerość, ale i strach. Strach przed odrzuceniem, niezrozumieniem, reakcją jej jedynego kuzyna. Przeszłość, która była ciemnością musiała ujrzeć światło dzienne.
-Do...brze....-powiedział niepewnie. Ta historia będzie odpowiedzą na pytania, przeplatające się w jego głowie niczym nici splecione w jeden kawałek materiału. Dziewczyna zamiast mówić wręczyła mu długi list. Chłopak otworzył go i zaczął czytać:
Naruto,
       Jeśli czytasz ten list znaczy to, że widziałeś coś, co stworzy w twojej głowie wiele pytań lub uznałam, że nie utrzymam dłużej mojej przeszłości w tajemnicy.
      Moja matka będąc ze mną w ciąży dowiedziała się, że mam być następnym jinchuuriki kyuubiego. Nie chciała dla mnie takiej przyszłości, dlatego uciekła z Konoha. Zaprowadziła mnie do Orochimaru, lecz po krótkim czasie zmarła. Wychowywanie się u zbiegłego ninja wyglądało tak: trening, trening, trening.
      Po paru latach pobytu w kryjówkach dowiedziałam się, że mam być kolejnym naczyniem dla Orochimaru. Nie uciekłam , ponieważ nie czułam takiej potrzeby. Nie zależało mi na moim życiu, było ono dla mnie jedynie zlepkiem dni i nocy. Wypełniała mnie pustka, pożerająca mnie od środka, pozbawiając jakichkolwiek uczuć.
      Mój opiekun chcąc uczynić mnie jeszcze silniejszą zapieczętował we mnie bezogoniastego, potwora o którym nawet mędrzec sześciu ścieżek nie wiedział. Podczas pieczętowanie czułam ból jakiego nigdy nie doświadczyłam. Nie był to tylko ból fizyczny, ale i psychiczny. Potwór, który powinien chcieć mnie unieszczęśliwić, uczynił rzecz, która dała mi szczęście. Dał mi uczucia, których zawsze byłam pozbawiona. Mogłam kochać, ale i nienawidzić. Miłość skierowała się w stronę bezogoniastego, a nienawiść do Orochimaru.
      Następnym epizodem mojego życia było dołączenie do Akatsuki. Tam znalazłam znaczenie słowa przyjaźń i miłość. Itachi, wraz z Deidarą i Kisame trenowali mnie w tajemnicy przed dowódcami. Razem z nimi stworzyłam technikę wspomnień oraz technikę informacji. Obie są do siebie bardzo podobne i dostosowane do naszych  potrzeb.
      Dzięki technice wspomnień pokazali mi jak wygląda życie w wiosce jako ninja. Pokazali mi, że mogę być po drugiej stronie medalu. Uciekłam od wszelkiego zła jakie mnie otaczało. Dzięki nim. Oni otworzyli mi oczy, pokazali świat i dali możliwość wyboru. Po ucieczce pierwszy raz czułam się wolna. Podróżowałam między wioskami szukając czegoś co pomogło by mi ustalić skąd pochodzę, czy mam rodzinę. W jednej z wiosek znalazłam list do mojej matki. Była tam zawarta cała moja historia, której nie znałam. Dowiedziałam się o Tobie. Zaczęłam więc pytać ludzi w każdej wiosce o klan Uzumaki. Mówili, że to wymarły klan, a każdy jego członek jeśli przeżył dobrze się ukrywał.
      Informacje o Tobie znalazłam u Kazekage. Gaara powiedział mi, że w Konoha jest chłopak z klanu Uzumaki. Zatrzymałam się w Sunie na chwilę, by móc odpocząć, i spędzić trochę czasu z Gaarą, który stał się moim przyjacielem. Często mówił, że jestem do Ciebie podobna.
      Po odpoczynku ruszyłam w stronę Konohy. Wysłałam techniką informacji wiadomość do Itachiego, niestety zabrało mi to dużo czakry. Był to błąd, który prawie przepłaciłam życiem. Straciłam czujność. Dostałam silnym uderzeniem w głowę. Uformowałam pieczęć, która stworzyła mojego klona, a mnie przeniosła w inne miejsce. jednak nie dawało mi to jakiejkolwiek możliwości ucieczki. Byłam słaba, ponieważ nierozważnie wykorzystałam moją siłę. Klon, który opadał powoli z sił został przeze mnie odwołany. Moja technika klonowania sprawia, że połowa obrażeń klona przechodzi na oryginał. Byłam bliska śmierci. Wstrzymałam swoje ciało. Żadna jego cząstka nie poruszała się. Można powiedzieć, że  byłam martwa. Moim przeciwnikiem był Kabuto. Byłam pewna, że odkryje on moją sztuczkę, ale nic takiego się nie stało. Uznał mój zgon, po czym odszedł.
      Długo leżałam na ziemi. Jedną nogą byłam na drugim świecie. Widziałam przepraszających mnie rodziców. Byli tacy realistyczni. Wtedy usłyszałam Twój głos. Był przepełniony smutkiem, troską i zmartwieniem. Zastanawiałam dlaczego tak reagowałeś na śmierć kogoś ci obcego. Ciekawość pozwoliła mi zawrócić....Przejść przez drzwi bólu i cierpienia. Uratowałeś mnie.
 Muszę Ci także wyjaśnić kim jest Yoshino. Jest on członkiem ANBU Konohy. Wyjawiłam Hokage swoją historię. Liczyłam się z brakiem zaufania i byłam przygotowana na niezaakceptowanie mojego pobytu w wiosce. Na szczęście wioska ufna i dobra pozwoliła mi zostać oraz ofiarowała mi ochroniarza, który chodzi za mną jak cień, pod przykrywką wykonywania misji. 
Mam nadzieję, że odpowiedziałam przynajmniej na większość Twoich pytań.
Nira
Na twarzy chłopaka pojawiło się zaskoczenie, niedowierzenie, niezrozumienie. List odpowiadał na pytania, a odpowiedzi były pośrednie. Przerażały go, ale i podnosiły na duchu. Wiedział, że Nira nie chciała, nie wiedziała. Była pogrążona w ciemności nawet o tym nie wiedząc. Rozumiał też jej uczucie do Itachiego.
-Nira....-nie wiedział co mam jej powiedzieć, ale coś musiał.-Dlaczego zmieniłaś wygląd kiedy podróżowałaś?- pierwsze lepsze pytanie, by tylko pokazać jej, że rozumie i że nie ma jej niczego za złe.
-Ah..To?- powiedziała skrępowana, bawiąc się swoimi długimi, czarnymi włosami.- Była to konieczność. To przez Jiraya (nie umiem tego odmienić.).
-Przez Zboczonego Pustelnika?
-Tak. Szpiegował on Akatsuki. Z własnych źródeł dowiedziałam się, że zna moją twarz. Musiałam się jakoś ukryć przed nim.-zaczęła wstawać.-Naruto, powinniśmy już iść.
-Masz rację.
***
"Dobrych medyków mają w Konoha.....Widać, że to uczennica Tsunade. Nawet aż za dobrze. Charakterek tez przejęła po niej, ale co poradzić." Myślała Czcigodna choju (nie pamiętam jej imienia xD)
-Przez długi czas musi wypoczywać i dodatkowo spożywać te zioła.- mówiąc to pokazała na węzełek roślin o zielono-żółtym kolorze.-Nareszcie koniec....-westchnęła, po czym padła na krzesło.
-Idioto! Jak mogłeś postąpić tak lekkomyślnie?!
-Temari...
-Temari-zaczęła Sakura.- Rozumiem, że jesteś zła na barta, ale musi on teraz wypoczywać. Za pewien czas będziesz mogła krzyczeć na niego do woli.
-Szlag.-mruknęła zirytowana Temari.-Postaram się...- do sali weszła Nira. Zmęczenie, które było spowodowane nieprzespanymi nocami i wydarzeniami sprzed kilku godzin spowodowało u niej otępienie. Odbierała tylko część bodźców zewnętrznych. Wszyscy zebrani w sali patrzyli się na nią jakby widzieli żywego nieboszczyka. Nikt nie wiedział kim ona jest. Podeszła do łóżka obok, którego znajdowało się posłanie Kankuro, i położyła się na nim. Usłyszała jedynie "Kim ona jest?" Przypomniała sobie o swojej zdjętej technice. Z trudem wykonała pieczęć przywracając sobie dawny wygląd i zasnęła.
-Nira!- krzyknął Uzumaki wbiegając do sali. Spojrzał na śpiącą dziewczynę i zaczął się zastanawiać kiedy zmieniła swój wygląd. "Sądząc po ich spojrzeniach, myślę, że nie dawno."
-I co ja mam z nią teraz zrobić?- powiedział na głos.
-Naruto co znaczy to wszystko?- zapytał Kakashi.
-Nie wiem.- blondyn zaczął unikać wzroku swojego mistrza.
-Naruto? Dlaczego nam nie powiesz o co w tym wszystkim chodzi?- zapytała różowowłosa.
-To jej sprawa.- zaczął.- dlatego jeśli będzie chciała to wam o wszystkim powie. Yoshino- zwrócił się do fioletowookigo.- Czy wiesz o wszystkim?
-Hai.
Godzina, po godzinie mijały. Nira dalej spała, Naruto, Yoshino i Sakura rozmawiali o technice klonowania, Shikamaru i Temari poszli na obiad, a Kakashi słuchał informacji jakie przekazywał mu wiadomość.
-Sakura! Czy możesz tu podejść na chwilę?
-Tak Kakashi-sensei.
-A więc, Hokage-sama wydała nowe rozkazy. Ty, Naruto i ja mamy ratować Gaarę, z wysłanymi shinobi. Nira, Yoshino i Shikamaru mają natychmiast wracać do wioski.
-Ale co z naszą poprzednią misją?
-Zostanie ukończona po zrealizowaniu tej. A teraz powiadom wszystkich.
-Zrozumiałam.
***
Dookoła mnie była ciemność. Rozejrzałam się ostrożnie. Wszędzie widziałam jedynie pustkę, nicość.
-Gdzie ja jestem?-mój głos powrócił do mnie w formie echa. Znaczyło to, że dźwięk od czegoś musiał się odbić. Zaczęłam chodzić w nadziei na znalezienie czegoś co choć trochę mnie uspokoi. Byłam przerażona, ciszą mnie otaczającą. Słyszałam jedynie swój oddech i bicie mojego serca. Każdy krok, każdy ruch sprawiał, że mój strach stawał się coraz to większy. Chciałam uciekać jak najdalej z tego miejsca. Ale gdzie, w jakim kierunku? Wtedy zobaczyłam przedmiot wyróżniający się z tej przeklętej ciemności. 
-Skrzypce?- wyszeptałam tak cicho by nie prowokować echa. Nie były to zwykłe skrzypce. Cała biel jaka je pokrywała stała się dla moich oczu ratunkiem, delikatność jaką pokazywały jej poszczególne części sprawiała, że serce każdego muzyka biło znacznie szybciej i wyrywało się w stronę dzieła. Podeszłam do nich, delikatnie podniosłam, ujęłam w ręce smyczek i zaczęłam grać. Miejsce jakie do tej pory widziałam pod wpływem nut zaczęło się zmieniać. Przed moimi oczyma zobaczyłam Itachiego trzymającego mnie na rękach, Sasuke i osobę w płaszczu Akatsuki. W moją stronę poleciały kunaie, które zablokował Itachi przyjmując je na swoje ciało. Zaczęłam krzyczeć tak głośno jak tylko mogłam. Chciałam by mnie usłyszał. Wtedy zobaczyłam jak  nachyla się nad moją twarzą i mnie całuje. Wtedy obudziłam się z krzykiem w szpitalu w Sunie z białymi skrzypcami w dłoni.
-Co to jest do cholery!?

Rozdział 7. Spotkanie pełne uczuć.


-Co się tam działo?!-krzyknął zdenerwowany Naruto.
-Kim on jest?-zapytał Shikamaru, patrząc w stronę Yoshino, który przez to całe zamieszanie zapomniał się ukryć.
-Ym...a więc to jest....
-Jestem przyjacielem Niry.-uśmiechnął się.
-Możemy ruszać?-dziewczyna odzyskała swój dawny spokój, dzięki któremu zapanowała nad sytuacją.-Musimy jak najszybciej być w wiosce piasku. Wtedy odezwał się Kakashi
-Yoshino czy możemy chwilę porozmawiać?- zapytał.- I ty Nira też.
-Niestety nie. Muszę ją chronić, a ta rozmowa może być dla niej zagrożeniem. -wziął zaskoczoną czerwonowłosą za rękę i zostawił wszystkich w tyle.
-Dlaczego?- popatrzyła na niego swoimi wielkimi, zielonymi oczyma.
-Patrząc na ciebie zauważyłem, że cierpisz mimo tego że jesteś szczęśliwa. Może dlatego postanowiłem ci zaufać i pomóc.-mówiąc to patrzył przed siebie, przez co nie wiedział jak duże emocje wywołały w niej te słowa. Na jej twarzy malowały się zaskoczenie, szczęście, niestety pozostał jej niezmienny, od spotkania z Deidarą, smutek. Ścisnęła go mocniej za rękę. Zobaczyła na piasku ślady, wyglądające jakby ktoś ciągnął z sobą stos kamieni.
-Mistrzu Kakashi!.
-Już idę.
-Był tu jeszcze drugi członek Akatsuki, Sasori.
-Ślady kierują się w stronę twojego blond przyjaciela....- powiedział Kakashi.
-Kakashi musimy iść tym śladem.
-Dlaczego?
-Sądzę, że Sasori i Deidara  trafili na przeciwnika. Jeżeli był to przeciwnik godny Sasoriego, będzie umierał trzy dni, jeśli nie...cóż......W każdym razie musimy tam iść.
-Rozdzielimy się.-zadecydował Kakashi.- Ty pójdziesz ze mną i Sakurą w miejsce bitwy. Reszta idzie z Shikamaru do wioski Piasku.
-Mistrzu dlaczego stanęliście?- zapytała różowo-włosa.
-Sakura pójdziesz ze mną i Nirą tym śladem.-oznajmił jej.-Shikamaru musisz zaprowadzić resztę do Suny.
-Rozumiem. Ten nowy też z nami idzie?
-Tak.-odpowiedział srebrnowłosy.
-Słuchaj mam zadanie i jako ninja muszę je wypełnić.
-Jako kapitan tej drużyny muszę zapewnić jej bezpieczeństwo, dlatego muszę rozdzielić ciebie i Nirę.
-Ja i tak zrobię co chcę.- wiedział, że to nie tylko zadanie sprawia, że chce zostać przy czerwonowłosej. Przywiązał się do niej, zaufał jej, choć była dla niego wielką niewiadomą.
-Yoshino....Ja i tak mam kłopoty.....Przysięgam na moje włosy, że nie zrobię nic pode....
-...nic głupiego.-dokończył.- Mówiłem, że ci ufam, ale on to zupełnie inna sprawa.
-Będzie ze mną Sakura, poza tym wierze w Kakashiego.-Obróciła się i dodała na odchodnym.- Widzimy się w wiosce. Każda grupa miała własne pytania i w każdej grupie była ofiara, która musiała ich zręcznie unikać.
-Widzę, że mistrz mi nic nie powie....-powiedziała Sakura-A ty Nira? Mam wrażenie, że wiesz co tu się dzieje. Sądzę też, że wiesz znacznie więcej.- Nira westchnęła zrezygnowana, wciąż milcząc. Nawet nie spojrzała na różowowłosą. Nagle poczuła jak jej bransoletka zaczęła się poruszać. Oznaczało to, że czakra Gaary jest na ostatnich zapasach. "Deidara, naprawdę musiałeś mu zabrać tyle czakry? Przecież nie zaczęliście go jeszcze pieczętować." Poczuła jak po jej policzkach spływają łzy, a pięści mimowolnie się zaciskają. Przyśpieszyła. Jedna z łez spływających po zaczerwienionym policzku, z powodu szybkości z jaką  czerwonowłosa pokonywała kolejne metry, spadła na twarz Kakashiego.
-Co się stało?- zapytał zrównując z nią tempo, co przyszło mu z trudem. W odpowiedzi na jego pytanie przyśpieszyła jeszcze bardziej. Wtedy zobaczyła ślady walki, a obok nich mężczyznę ubranego w czerń.
-Cholera....-szybko go rozpoznała.-Kankuro!-oczy pełne łez, twarz miała na sobie rozpacz, a usta krzyczały rozpaczliwie szukając ulgi w tej czynności, nogi poruszały się jeszcze szybciej, co i tak przy jej tempie i tak wydawało się niemożliwe. Gdy tylko mężczyzna usłyszał ten dobrze znajomy mu głos poruszył się, co spowodowało, że przez jego ciało przelała się fala bólu. Mimo tego, że nie lubił okazywać swoich słabości, po pustyni rozległ się rozdzierający krzyk. Wtedy i Sakura z Kakashim przyśpieszyli biegu.
-Kankuro! Jak dobrze, że żyjesz! Jesteś idiotą wiesz?! Zaraz coś poradzimy...
-Kakashi musimy go zabrać do szpitala. .- powiedziała już całkowicie schowana za maską spokoju i władczości, która była jej bronią przeciw smutkowi.
-Rozumiem.- "Pomyśleć, że będę się słuchał kuzynki Naruto." myślał tak biegnąc w stronę Suny.
***
-Oj, weź powiedz!-powiedział przeciągle z nutką irytacji blondyn.
-Naruto, słuchaj to kim jest dla mnie Nira powiem jej, ale nie tobie, ponieważ nie uważam tego za potrzebne.- powiedział fioletowooki.
-Czyli podoba ci się ona, prawda?- zapytała Sakura z nieukrywaną ciekawością.
-Trzymajcie mnie! Nie, nie podoba mi się!-krzyknął zwracając przy tym uwagę Shikamaru.
-Jakie to upierdliwe....
-W każdym razie, wracając do tematu, kim ONA dla ciebie jest?-Zapytała złośliwie Sakura .
-Powiem, dobra?! Nie mam bladego pojęcia kim ona dla mnie jest, ale mogę zapewnić was w jednej rzeczy, a mianowicie nie ona jest obiektem moich westchnień!
-A kto?- zapytał blondyn  z wielkim uśmiechem na twarzy.
-NIKT!!!!- tak minęła im droga do Suny.
***
Sakura wydając wszystkim polecenia wyglądała na profesjonalnego medyka, zresztą takim też była. Podczas rozdzielania zadań powiedziała Nirze by opuściła szpital, uzasadniając to krzykiem Kankuro. Czerwonowłosa tak też zrobiła. Nie miała ochoty patrzeć na cierpienie bliskich jej osób. Gaara podczas jej pobytu w Sunie pokazał jej jedyny wodospad w swojej wiosce. Było to miejsce dobrze ukryte, ponieważ znajdowało się pod ziemią. Rosły tam piękne, duże, fioletowo-niebieskie kwiaty,a trawa pokrywająca polanę była soczysta, zielona. Tam właśnie poszła.
-Gaara, niedługo zaczną cię pieczętować.....Dlaczego dałeś się tak łatwo złapać? Obiecałeś mi, że jak następnym razem tu przyjadę to pokażesz mi jaskinię piaskową....-po jej policzkach spłynęły łzy. Po chwili odezwała się ponownie.- Itachi mimo twojego ostrzeżenia nie dałam rady....Przepraszam...Przepraszam, że jestem taka bezradna...Itachi chciałabym być przy tobie. Znaleźć wparcie, zrozumienie. Chciałabym po prostu znaleźć się w twoich ramionach.- kolejne łzy, większe, przepełnione smutkiem i ciężarem niezrozumienia. Cichy obserwator nie mógł na nie patrzeć. Nagle zmaterializował się przy klęczącej dziewczynie i przytulił cały jej smutek. pocałował jej czoło dając jej zrozumienie.
-Niemożliwe....Itachi....- nie chciała spojrzeć w twarz swojego pocieszyciela, chciała wierzyć, że to ten którego teraz potrzebowała.
-Cii... Już dobrze. Obiecałaś mi coś pamiętasz?- spojrzała na niego swoimi wielkimi zielonymi oczyma. i wtuliła się w niego jeszcze bardziej.-To jak pamiętasz?-zapytał ponownie odsuwając ją odrobinę od siebie.- Obiecałaś mi, że nigdy więcej nie zmienisz swojego wyglądu, że nie będziesz nakładała na siebie tak często masek.- po zejściu do jaskini rozległo się nawoływanie czerwonowłosej, ale osoby będące w jaskini tego nie usłyszeli  byli zbyt zajęci sobą. Oboje chcieli być jak najbliżej osoby im towarzyszącej . Tak bardzo...ale wiedzieli, że to niemożliwe i takie już pozostanie.
-Itachi.....
-Proszę, chcę spojrzeć w twoje prawdziwe oczy, zobaczyć twoje prawdziwe włosy, przytulić twoją prawdziwą skórę, poca....-szybko się zreflektował, by dziewczyna nie usłyszała tego co miał powiedzieć. Zrezygnowana czerwonowłosa wykonała pieczęć. W tym momencie wszedł do jaskini Naruto. Widział jak jego kuzynka zmienia swoje oblicze. Włosy dotąd czerwone, krótkie i proste stały się długie, falowane, czarne, oczy przybrały kolor niebieskiego z przebłyskiem fioletu, skóra dotąd przeciętna stała się nadzwyczaj blada, usta były delikatnie zaróżowione.
-Czy tak źle być sobą? Nira posłuchaj...- nie zdążył dokończyć, ponieważ dziewczyna ponownie rzuciła się w jego ramiona. Zrozumiał, że tego właśnie potrzebuje i, że tylko on może jej to dać. Niestety niebieskookiej nie dane było nacieszyć się spokojem, do akcji wkroczył Naruto.
-Co ty robisz, przecież to wróg?!- krzyknął, nie mogąc uwierzyć w to co widzi. Dziewczyna na te słowa mimowolnie drgnęła po czym obróciła się w stronę blondyna.
-Naruto....
-Powinnaś go zaatakować, przecież widzisz jego płaszcz. To właśnie on porwał Gaarę!- w jego oczach stanęły łzy.
-Naruto...Itachi....Itachi...On nie jest tym złym, ja w niego wierzę.
-Przecież on wybił cały swój klan!- czarnowłosa dziewczyna nie wytrzymała tego napięcia, zaczęła płakać, upadając na ziemię, a następnie podciągnęła kolana pod klatkę piersiową by stłumić ból. Wyglądała wtedy tak bezbronnie. Jej długie, czarne włosy, rozrzucone były po jej ciele i trawie, a końcówki moczyły się w falującej wodzie. Uzumaki i Uchicha podbiegli do niej, pomagając jej wstać.
-Nie zbliżaj się do niej.-zawarczał blondyn.-Nic ci nie jest?-nie odpowiedziała.- Nira?- dziewczyna skuliła się jeszcze bardziej.- Zobacz do jakiego stanu ją doprowadziłeś! Zadowolony jesteś z siebie?!- krzyknął wściekły blondyn.
-Na..ruto...On nic nie zrobił. Po prostu.....dla mnie to......jest za dużo...Gaara, Kankuro, Itachi i ty...A ja nie mogę nic zrobić.- czarnowłosy, który do tej pory stał, podszedł do Niry mówiąc:
-Ja nie potrzebuję pomocy. Sądzę, że Naruto też....Dlaczego zawsze przejmujesz się wszystkimi, tylko nie sobą?
-Itachi, wiesz, że ja nie zasługuje na niczyją pomoc, nawet swoją.- uśmiechnęła się smutno, podnosząc się. Niestety przeliczyła swoje siły. Od trzech dni nie spała, była wykończona. Zaczęła upadać ponownie na trawę, łapiąc się za szyję Uchichy. Czarnowłosy, który nie spodziewał się tego ruchu, przewrócił się na dziewczynę. Ich twarze były niebezpiecznie blisko, a emocje sięgały szczytu. Naruto patrzył na całe zdarzenie z zdziwioną miną.
-Przepraszam....-w jego oczach dostrzegła łagodność, spokój. W tych oczach chciała utonąć.
-Nie masz za co...- mówił przeciągle, by przedłużyć chwilę, podczas której mógł być tak blisko niej.- Muszę już iść.- powiedział smętnie.
-Rozumiem...-po chwili dodała.- To dlaczego nie wstajesz?- podniósł się i zniknął w kłębach dymu.
-Nira, powiedz mi kim dla ciebie jest ten morderca?
-Naruto on...on jest jedynym człowiekiem, który mnie całkowicie rozumie, ja go kocham.-przytuliła się do swojego kuzyna.
______________________________________________________________________________

Szczerze nie wiem jak to wyszło. Mogę chyba śmiało powiedzieć, że nie za dobrze, ale taki mój talent pisarski xD Buziaczki, papatki :*


Rozdział 6. Spotkanie z wybuchem

-Nira jesteśmy już niedaleko Suny. Nie denerwuj się.- pocieszała przyjaciółkę Sakura.
-Sakura....Ja nie potrafię się "nie martwic".-odpowiedziała akcętując dwa ostatnie słowa.- Garaa jest moim przyjacielem, a jeżeli coś grozi jemu, to i mi.-odruchowo spojrzała na branzoletkę wypełnioną częścią jego czakry. On miał taką samą, tyle że była tam jej czakra.
-Nic się nie stanie Wiosce Piasku, bo my tam będziemy.-powiedział blondyn, posyłając w stronę swojej kuzynki uśmiech, któremu każdy by zaufał.
-Nira....Wyczuwam niedaleko stąd czakrę jednoogoniastego.- powiedział szeptem Yoshino.
-Co?!-pod wpływem emocji czerwonowłosa krzyknęła, stając przy tym w miejscu.
-Coś się stało?-zapytał się Kakashi.
-Yyyy...muszę pójść coś na chwilę zobaczyć. Wy idźcie do wioski. 
-Zdajesz sobie sprawę, że nie możesz iść sama?
-Nie.
-W takim razie, pójdę z tobą.- powiedział białowłosy.
-Jeżeli mnie dogonisz.-mówiąc to zniknęła w kłębach dymu. Kakashiemu nie spodobało się jej zachowanie. Było ono dla niego niezrozumiałe i dziwne. Ukrywała coś. On o tym wiedział. Nie mógł się jednak domyśleć co to takiego. Szybko znalazł czerwonowłosą swoim sharinganem. Biegła w stronę wskazaną przez Yoshino, on zaś pilnował Kakashiego. Gdy znalazła się dostatecznie blisko,zobaczyła blondwłosego mężczyznę. Siedział na białym ptaku, ulepionym z glin, który trzymał jinchuuriki jednoogoniastego.
-Deidara!-krzyknęła.
-Co? Gdzie? O Nira!-uśmiechnął się- Słuchaj mi...jest naprawdę przykro.- na jego twarzy pojawiła się skrucha.-Wiesz, że chciałbym ci pomóc, ale..
-Rozumiem....mam nadzieję, że rozumiesz to, że cię teraz zaatakuję.
-Nie rób tego-powiedział pośpiesznie, co wywołało u niej zdziwienie. Gdy była jeszcze w organizacji często walczyli ze sobą.-Pod nami jest rozłożona masa bomb, jeśli mnie zaatakujesz, uaktywnią się w miejscu gdzie stoisz. Tak samo jest w powietrzu.
-Rozumiem...-po jej policzku spłynęła łza, łza bezradności, łza złości, ale nie łza rozczarowania. Wiedziała, że jeśli Deidara zdradzi Akatsuki to zginie. Nie chciała tego. On jako jeden z niewielu zaakceptował ją. Nie wiedziała czemu, lecz chciała go przytulić. Tak zrobiła. Jego ramiona otuliły ją, choć były one nieco niezdecydowane.
-Nira...
-Przepraszam Deidara, ale to dla mnie najwyraźniej za dużo.
-Posłuchaj. Muszę cię teraz zaatakować.-nie czekając na jej reakcję uformował za jej plecami pieczęć po czym krzyknął-Kats! (chyba tak się pisze.)-dziewczyna znała tą technikę. Sama ją obmyślała, dlatego wiedziała gdzie może bezpiecznie stanąć.
****
Kakashi z ruchu ust wyczytał każde słowo Deidary jak i Niry. Był zdenerwowany. Zauważył, że członek Akatsuki oraz czerwonowłosa nie mają zamiaru się atakować. Czuł, że on sam musi wyrwać Garę z rąk Akatsuki, wtedy zobaczył jak Nira przytula się do członka organizacji. Ruszył w stronę pary, gdy nagle powstrzymała go ręka nieznanego mu człowieka. Pojawił się znikąd, nie czuł wcześniej jego czakry.
-Kim jesteś?-zapytał patrząc podejrzliwie na nieznajomego.
-Jestem Yoshino.-odparł twardo. Ucinając jakiekolwiek nadchodzące pytania. Nie chciał z niewiadomych mu przyczyn zawieść czerwonowłosej. Pomyśleć, że miał ją szpiegować....Zamiast tego on najzwyczajniej w życiu ją kryje. Nie powinien tego robić. Doskonale o tym wiedział, jednakże chciał by mogła mu ona zaufać. Usłyszeli wybuch. Kakashi zobaczył biegnącą w ich kierunku Nirę, zwinnie omijającą każdą następną eksplozję. Yoshino tego nie mógł dostrzec. Wiedział jedynie to, że wybuch występują w miejscach gdzie znajdowała się czerwonowłosa. Jego serce szybciej zabiło, dłonie pokryły się potem, a przez myśli przelatywały mu najgorsze scenariusze. Rzucił się w stronę dziewczyny, ale zatrzymała go ręka ninja.
-Spokojnie, nic jej nie jest.- wtedy posiadacz sharingana zobaczył jak Nira każe im uciekać. Tak też zrobił. Mimo tego, że biegli szybko ich towarzyszka zaraz było przy nich. Po jej policzkach spływały łzy, oczy były przepełnione smutkiem i złością. Chciała działać, ale nie potrafi atakować przyjaciół. Czuła się rozdarta. W Akatsuki miała osoby, które były bliskie jej sercu, a teraz musi walczyć przeciw nim? To było dla niej niedorzeczne. Pozostawała neutralna, lecz nie tylko więzi jej przeszkadzały, ale i sam fakt, że była kiedyś członkinią Akatsuki. Doskonale wiedziała co oznacza dla niej wychylenie się. Musiała chronić każdą bliską jej osobę, dlatego nie może nic zrobić.Cierpiała przez to. Miała jednak nadzieję, że los kiedyś się odmieni.
________________________________________________________________________________

Notka krótka z powodu braku weny. Wiem co chcę napisać, ale nie wiem jak. Mój stary problem powraca xD Niedługo na bogu może pojawi się opowiadanie wyrwane z kontekstu Naruto, ale to dalekie plany. Na razie tyle niedługo nowa notka (mam nadzieję, że dłuższa xD).

Rozdział 5.(Wersja B) Początek podróży.

Dziś po raz drugi spróbuję narracji trzecioosobowej. Mam nadzieję, że nie wyszło to na zasadzie OMG.....nigdy więcej. Miłej lektury!
___________________________________________________________________________

-Sakura, jesteś gotowa?
-Tak, tak, ale nadal nie rozumiem...
-Przecież ci mówiłam, że...
-.....że mam przeczucie.-dokończyła poirytowana.
-No to idziemy.
  Droga do głównej bramy minęła im w ciszy. Żadna nie chciała rozpocząć rozmowy, ponieważ każda miała swoje problemy, swoje myśli. Nira zastanawiała się jak ma się wytłumaczyć swojemu towarzyszowi, o którym wiedziała tylko ona. Nie chciała mówić o nim "członek ANBU". To ją bolało. Znacznie bardziej odpowiadały jej określenia "cień", czy też "ochroniarz". Tak też go nazywała. Sakura, zaś próbowała domyśleć się dlaczego tak się Nirze śpieszy do Suny. Irytowały ją też odpowiedzi czerwonowłosej. Była bardzo podobna do Naruto, tyle że zdecydowanie bardziej tajemnicza i bardziej zamknięta w sobie. Próbowała pokryć to dużą ilością uśmiechów, ale one nie były w stanie całkowicie ukryć jej drugiego ja. Różowowłosa chciała pomóc swojej towarzyszce, ale nie wiedziała jak. Kolejna sprawa, która ją irytowała.
 -Jesteśmy!-powiedziały dziewczyny, będąc już przed główną bramą.
-Nira! Nas popędzasz...
-Oblewasz wodą.-dodał jeszcze wilgotny Shikamaru.
-A ty z Sakurą się spóźniacie!-dokończył Uzumaki.
-Wiem, przepraszam was bardzo.
Po tej krótkiej wymianie zdań ruszyli w stronę Wioski Piasku.
   Skakali szybko po drzewach, nie zwracając uwagi na swoje zmęczenie. Jako jedyna dostrzegła to Nira widząc jak reszta towarzysz, prócz jej energicznego kuzyna, zwalnia tępo.
-Shikamaru!
-Co?
-Możemy urządzić postój? Wszyscy jesteśmy zmęczeni.
-Wcale nie!-wtrącił się blondyn.
-Dobra. Niedaleko tutaj jest polana. Z jakieś dziesięć minut drogi. Tam się zatrzymamy.
-Dzięki.
  Gdy dotarli na wyznaczone przez Shikamaru miejsce wszyscy usiedli zmęczeni. Na twarzy Niry można było zobaczyć zniecierpliwienie, zdenerwowanie i zamyślenie.
-Wszystko gra?
-Tak. Dziękuje Sakura.
-Wiesz co? Tak się zastanawiam...Co robiłaś przed tym, jak trafiłaś do nas?
-Ja.....-padło pytanie, którego Nira się obawiała, ale na szczęście miała przygotowaną na nie odpowiedź.-Trenowałam i doskonaliłam swoje jutsu.
-Taak...Masz rację doskonaliłaś je także w wiosce na niewinnych osobach. To bardzo upierdliwe.-wtrącił Shikamaru.
-Jak to na niewinnych osobach?-zapytał Uzumaki.
-Shikamaru chodziło o to, że oblałam go wodą, ale to było za karę!
-Taa. Niby za co?
-Za to, że udawałeś, że śpisz!
-Dobra, dobra...
-Naprawdę oblałaś go wodą?-z tyłu usłyszeli głos Kakashiego.
-Mistrz Kakashi!-entuzjastycznie wykrzyknął blondyn.- Zapomniałem wam powiedzieć, że on też idzie z nami. przepraszam.
-Ciężko było was dogonić.-odpowiedział.- To ty jesteś Nira, kuzynka Naruto, prawda?
-Tak, miło mi. Przepraszam, ale pójdę się zdrzemnąć.
Ruszyła w stronę drzewa, układając się tyłem do swoich towarzyszy.
-Jesteś?-odpowiedziała jej cisza.- Dobra słuchaj mój "ochroniarzu"....-z pnia drzewa wyłoniła się zamaskowana twarz członka ANBU.
-Mówiłem ci, żebyś mnie tak nie nazywała.
-Dobra, dobra. Przepraszam. A teraz czytaj.- podała mu list, który znalazła rano. Po przeczytaniu go spojrzał na nią zdziwiony. Nie wiedział dlaczego mu zaufała i pokazała mu ten ważny list. To było dla niego nie pojęte.
-Od kiedy masz ten list?
-Dzisiaj rano go dostałam.
-Jak to? Przecież cały czas cię obserwowałem.
-Nie powiem ci, bo tak to ujawnię to czego nie chcę.
-Nie ufasz mi?
-Dokładnie tak.
Szybka odpowiedź, która go zabolała. Nie widział powodu dla którego mogłaby mu zaufać w takim stopniu, ale z niewiadomych przyczyn zależało mu na tym aby nie bała się mu o swoich problemach.
-Przykro mi....Cóż w takim razie dlaczego masz nie pokazywać się członkom Akatsuki?
-Taka jest prośba autora listu.
-A kto jest autorem? I dlaczego taki list napisał?
-Nie wiem.-skłamała. Doskonale wiedziała kto napisał ten list i dlaczego. Choć akurat tego nie mogła być pewna.- Jak mam się do ciebie zwracać?-zapytała po chwili milczenia.
-Jak to "jak"?
-No normalnie. Nie wiem jak masz na imię. Jeśli mi nie powiesz to zostanę przy ochroniarzu.
-Mów mi...y...Yoshino.
-Nawet nie ufasz mi w sprawie imienia....Dobrze, że ci nie zaufałam.
To go zabolało. Nawet bardzo. Nie wiedział dlaczego, co go jeszcze dodatkowo zirytowało.
-Nira! Chodź ruszamy w dalszą drogę!-krzyknął Naruto.
-Dzięki! Już idę!-odpowiedziała powoli się podnosząc.
________________________________________________________________________________

Wiem, że tamta notka wyglądała inaczej i trochę dalej się posunęła historia, ale mam teraz trochę inną koncepcję. Rozdział taki sobie, ale na taki mnie było stać po powrocie z komunii kuzyna. Przepraszam za tamten rozdział. Całuję tych którzy czytają^^

Rozdział 5. Atak.

Przepraszam, ale ta notka została przeze mnie przez przypadkiem usunięta. Pojawi się ona najprawdopodobniej jurto, wieczorem. Jeszcze raz przepraszam ;_;

Rozdział 4. Kartka od przyjaciela.


Naruto

   -Ale jak to misja?! Babuniu Tsunade! Ja niedawno wróciłem. Poza tym nie wszyscy poznali Nirę!
-Naruto! Jutro wyruszasz z Nirą, Sakurą i Shikamaru do Suny! Musicie dostarczyć tam ważne informacje Kazekage! I nie macie nic do gadania, w szczególności TY!
-Dobrze, dobrze. Idę im powiedzieć.
"Cóż przynajmniej odwiedzę Garę. To dobrze. Pójdę poszukać Niry."
   Poszukiwania trwały długo w między czasie zdążyłem już poinformować Sakurę, ale pozostałej dwójki nie mogłem odnaleźć. Wiem Shikamaru będzie pewnie podziwiać chmury. Już wiem gdzie mam iść!
   Miałem rację, ale......
-Nira co ty tu robisz?
-Ja? Podziwiam chmury. Przy okazji rozmawiam z......Właśnie jak masz na imię?
-Co za kłopotliwa sytuacja nie przedstawiłem się....Jestem Shikamaru.
-Nira.-zwróciła się ponownie do mnie.-A więc rozmawiam z Shikamaru.
-Dobra nieważne....W każdym razie jutro rano mamy wyruszyć do Suny, aby....
-Masaka! Cudownie! Genialne! Zobaczę się z Garą i Temari i Kankuro.....Ah jak się cieszę. Ciekawe co tam u nich?
-Zaraz znasz Garę i jego rodzeństwo?
-A co w tym dziwnego. Swego czasu bardzo i pomogli.
-Jakie to kłopotliwe.......
-Co jest takie "kłopotliwe" Shikamaru?
-Znów będę musiał się użerać z tą upierdliwą dziewczyną......
Wtedy Nira wybuchnęła śmiechem, z nieznanych mi powodów, zaś z ust mojego przyjaciela można było wyczytać słowo upierdliwa. Zaraz po tym zastosował na niej swoją technikę, ale nawet tym nie udało mu się stłumić jej śmiechu. "To dziwne z czego ona tak się śmieje? Shikamaru chyba wie dlaczego, ale nie sądzę by mi powiedział. Ona wszędzie gdzie się pojawi zdobywa przyjaciół. I to do tego jeszcze szybciej niż ja."
Wieczorem w domu Naruto:
-To gdzie ja mam spać?
-Yyy...Ja dziś prześpię się na kanapie, a juto coś się wymyśli.
-To zrobimy inaczej.....
W tym momencie uformowała pieczęć przywołania. W moim domu pojawiła się wielka biała puma.
-Naruto, Dark nie będzie ci przeszkadzał, prawda?
-O...oczywiście, że nie.
- I gdybyś mógł mi pożyczyć jakiś dużą koszulkę i spodenki.
-Wszystko jest w szafie, w łazience.
-Dziękuję ci naruto. Za wszystko.
I pobiegła do łazienki.
Postanowiłem, że zrobię cherbate.
    Było bardzo późno. Powoli braliśmy łyki ciepłego napoju, rozmawiając o moim i jej życiu. Jeśli chodzi o jej przeszłość cały czas miałem wrażenie, że coś ukrywa, ale nie drążyłem tego tematu. Nadszedł czas spoczynku. Nira ułożyła się na swoim kocim przyjacielu, a ja pościeliłem swoje łóżko. i także udałem się do krainy snów.

Nira

-Dark, która godzina?
-4 rano.
-Rozumiem....
-Nira?
-Tak?
-W nocy był tu ktoś i jest tu cały czas.
-To nic. Możesz już iść. Darkken.
Tak to był nasz umowny sygnał. Nigdy nie zwracałam się do niego po imieniu, chyba że chciałam na nim użyć techniki wspomnień. Polegała ona na tym, że skrawkiem karty wspomnień dotykałam ofiary, czy też partnera. Dzięki temu na kartę wspomnień przelewały się wspomnienia danej osoby. Następnie wszystkie informacje zostały przekazywane mi do mózgu. Teraz dowiedziałam się, że w nocy pojawił się na stole list. Jako jedyna wiedziałam od kogo on może być. Wiem też, że jeśli dostałam ten list musiało stać się coś złego, albo raczej ma się stać.
-O, Nira już wstałaś?
-Tak.-podeszłam do Naruto i dałam mu buziaka.-Ale ty jeszcze śpij. Mamy dużo czasu.
-To dobrze, bo jestem strasznie śpiący.
    Gdy byłam pewna, że mój słodziak śpi,podeszłam do kartki na stole. Ale musiałam jeszcze zrobić jedną rzecz.
-Przepraszam, jeśli jesteś członkiem ANBU to mi nie przeszkadzasz, choć mógł byś przynajmniej stwarzać pozory, że cię tu nie ma.
"Nie wie gdzie jestem na razie się nie ujawnię."
-Znalazłam!
"Co?!"
Wtedy dotknęłam mojego "ochroniarza" czakrą, dzięki czemu zdjęłam z niego powłokę maskującą. Wyglądał na miłego człowieka, ale on widocznie miał o mnie złe zdanie. Od razu gdy został zdemaskowany wyciągnął kunai i ustawił się w pozycji obronnej. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Z zachowania mojego towarzysza mogłam wywnioskować, że nieco się zdziwił. Nie wiem dlaczego. Zostanie to dla mnie wieczną tajemnicą. Szybko otarłam łzy i powiedziałam:
-Skoro już tu jesteś to pomóż mi naszykować śniadanie.-powiedziałam oschle.- Co się stało?
"Jej zachowanie się zmieniło. Jest taka zimna......Chyba ją uraziłem, ale ONA służyła Akatsuki! Nie mogę tracić czujności."
-Dobrze,  więc tam jest kuchnia. Zrób kanapki, a ja w tym czasie pójdę się przebrać.
Każdą część garderoby kładłam na stole, na którym był do mnie list. Zebrawszy wszystkie rzeczy w jednym miejscu, podniosłam je wraz z ukrytą między ubraniami korenspondęcją. "Udało się"
    Jak tylko znalazłam się sama w łazience otworzyłam list.
 Niro
Za trzy dni Deidara i Sasori przybędą do Suny by porwać tamtejszego 
jinchuuriki. Wiem, że się z nim przyjaźnić, więc....Sama rozumiesz. 
Proszę Cię tylko o jedno:
Nie rób głupot i nie pokazuj się członkom Akatsuki.
aiciht 
Przebrałam się w rekordowym tępie (0,50 min), brutalnie obudziłam Naruto, dokończyłam robić śniadanie, wygoniłam mojego "ochroniarza".
-Nira co się dzieje? Dlaczego jesteś taka zdenerwowana?
-Bo mam taki kaprys! 
-Co?
-Rusz się! Nie mamy czasu! Za pół godziny masz być pod bramą!
-Hai!
Po tych słowach szybko wybiegłam biegnąc jak najszybciej do domu Shikamaru.
-Nareszcie znalazłam dobry dom.
Zapukałam nieśmiało do drzwi. Otworzył mi człowiek bardzo podobny do shikamaru, jednak był dużo starszy od niego, a jego twarz przecinała blizna w kształcie błyskawicy.
-Przepraszam, ale czy zastałam Shikamaru?
-Tak jest w pokoju. Śpi.
-Rozumiem, a czy mogę wejść.
-Oczywiście. Jego pokój jest po prawej stronie salonu.
-Dziękuję bardzo.
"Jak tylko wrócę spędzę trochę czasu z ojcem Shikamaru. Wydaje się być bardzo miły i mnie rozumieć."
Pokój mojego znajomego był pusty. Stały tam jedynie najpotrzebniejsze rzeczy. Musiałam przyznać, że słodko wyglądał kiedy spał, ale musiałam go obudzić.
-Ej, wstawaj musimy się spieszyć. Nie mamy czasu. Wstawaj! Zaraz użyję silnej broni....Nic? Jak chcesz!
Wzruszyłam ramionami i poszłam w stronę kuchni.
-Przepraszam, czy pogniewa się pan, jeśli obleję łóżko pańskiego syna.
-Nie. Możesz używać dowolnych środków.
-Bardzo dziękuję.
Wtedy nalałam odrobinę wody do szklanki i wróciłam do swojego zadania. Ojciec Shikamaru ciekaw co zrobię ruszył za mną. Przyjemnie będzie budzić go przed publiką. 
-Moja czakra posiada żywioł wody. Potrafię ją tworzyć, ale by nie zużywać na to dużo czakry potrzebuję choć jej jedną kroplę.-wytłumaczyłam ojcu przyszłej ofiary. W odpowiedzi dostałam pochwalający, lecz skromny uśmiech. Po tym, na łóżko Shikamaru zrzuciłam 400 litrów zimnej jak lód wody.
-Ajjj! Zimno! Dlaczego to zrobiłaś?!
-Zbieraj się za półgodziny wyruszamy. A oblałam cię dlatego, że udawałeś. Idę budzić Sakurę. Cześć!

Rozdział 3. Tajemnica Niry

Dziś piątek, chwila wolności, ale niedługo muszę się zbierać na trening ;_; Cóż, mówi się trudno. A teraz miłej lektury.


____________________________________________

-Kiba mógłbyś mi powiedzieć gdzie znajdę Hokage?.
-Nira, Hokage możesz znaleźć w tym dużym czerwonym budynku. Naruto cię zaprowadzi.
-Nie nie trzeba, sama trafię. Naruto powinien spędzić trochę czasu z tobą. Z tego co wiem to dawno się nie widzieliście. 
        ****
Zielonooka zapukała do drzwi za którymi rozkazy wydawała Hokage.
-Wejść!
-Witam...
-Kim jesteś nigdy cię tu nie widziałam?
-No ja właśnie w tej sprawie. Nazywam się Nira Uzumaki.....
-Co?! Uzumaki! Jak........
-Czy mogę skończyć. Wszystko wyjaśnię. A więc jestem Nira Uzumaki. Jestem kuzynką Naruto, od strony jego matki.
-No dobrze, ale skąd jesteś? Wiem, że Kushina miała siostrę, swego czasu nawet tu mieszkała, lecz po rozmowie z Trzecim uciekła. Dlaczego i dokąd?
-Odeszła, ponieważ miałam być następnym jinchuuriki. Była wtedy w drugim miesiącu ciąży. Nie chciała tego dla mnie, nie mam jej tego za złe, ale nigdy nie wybaczę jej togo co zrobiła potem.......
Po policzkach Niry spłynęły łzy. Były przepełnione bólem jej wspomnień, bólem jej życia.
-Ona.....Ona....Dołączyła do Orochimaru....
Pięści Tsunade zacisnęły się na na biurku na tyle mocno by zostawić na nim ślady dłoni. Mimo to ne przerwała historii gościa.
-Tam przyszłam na świat, tam uczyłam się technik, tam stałam się jinchuuriki bezogoniastego.
"Jej historia jest niewiarygodna szczególnie to, że ma w sobie demona o którym nikt nie słyszał, cóż dam jej skończyć. Co innego mam zrobić?"
-Z rozkazów Orochimaru dołączyłam do Akatsuki. Z początku nie wiedziałam, że to co robię jest wbrew moim ideałom, ale nie widziałam innych możliwości. W pewnym momencie wyrwałam się z tej monotonii. Zobaczyłam, że można żyć inaczej. Po wielu miesiącach podróży znalazłam list od mojej matki, jak i ojca, którego nigdy nie poznałam. Dowiedziałam się z niego, że w tej wiosce jest mój kuzyn. Gdy odczytałam wiadomość poczułam wielką radość. Wiedziałam, że przez moją przeszłość mogę być odesłana do więzienia. Moje rozmyślania przerwał mi cios od tyłu. Wiedziałam, że to Kabuto, prawa ręka Orochimaru. Wykonałam swoją własną żywą kopię, a sama wycofałam się trochę dalej. Niestety ta technika klonowania sprawia, że połowa obrażeń jakie odnosi klon, przechodzą też na wykonawcę. Gdy obrażenia stały się na tyle silne by klon nie mógł walczyć dostatecznie dobrze odwołałam go. Zaraz potem na wpółżywa opadłam bezwiednie na ziemię. Kabuto pomyślał, że nie żyję. W sumie ja też tak myślałam. Połowicznie to było. Zachowałam resztki świadomości by móc wyczuć ewentualne niebezpieczeństwo. Wtedy poznałam Naruto. Uratował mnie......Gdyby nie on nie tłumaczyłabym się tu....teraz.
-Rozumiem. Ale jedna rzecz jaka mnie nie pokoi to to, że nikt, nawet Akatsuki nie wie o bezogoniastym.
-Bezogoniasty nie należy do Biyu (nie wiem jak to się pisze).
-Mam nadzieję, że wiesz, iż nie będę mogła pozostawić cię bez kontroli. Na każdym kroku będą śledzić cię członkowie ANBU.
-Oczywiście liczę się z tym.
-Dobrze możesz iść.
-Dziękuję. Do widzenia.
Po tych słowach Nira opuściła gabinet gabinet Hokage w towarzystwie ukrywającego się członka ANBU.

Rozdział 2.

Dziś tak na krótko. Mam kupę roboty, a chciałabym napisać to co wymyśliłam przy sprzątaniu pokoju. (jak tak dalej pójdzie będę często sprzątała moje królestwo xD)
_________________________________________________________________

Naruto

-Nira, jak tak dalej pójdzie to zbankrutuję. Wydać całe moje oszczędności na ramen.......Dlaczego musisz być tak podobna do mnie?
-Bo taka się urodziłam. Poza tym to nie moja wina, że Zboczony Pustelnik urządził zawody w jedzeniu.

-Taa....
Akurat to ona go podpuściła. A do tego wygrała! Ze mną! Jak to możliwe? Przecież jest taka chuda....To nie fair!
-Nira za tydzień rewanż! 

-Dobra, dobra znów najem się za twoją forsę i do tego wygram! Nie mam zamiaru z tobą przegrać!
-Ja też! Zobaczymy kto będzie lepszy!
Ona ma tupet! Nie sądziłem, że tak będzie odgrywać się za to, że ją przedstawiłem bez uzgadniania.....
-Yo! Naruto! Kopę lat!
-Kiba! Aaaaa! Co to za bestia obok ciebie?
-Gdzie? Jaka bestia?
-Jemu chodzi o tego psa przy twojej nodze.-wtrąciła się Nira
-On? Naruto! Ty głupku! Przecież to Akamaru! A-KA-MA-RU.
-Prze...przecież on siedział na twojej głowie....Jak to możliwe?
-Naruto, psy posiadające czakrę potrafią wyrosnąć do rozmiarów znacznie większych niż Akamaru.
-Dokładnie. A tak właściwie to kim jesteś?
-To moja kuzynka!
W tym momencie zostałem powalony na ziemię przez żelazny chwyt od tyłu.
-Ała.....Co ja znowu ci zrobiłem?
-Mówiłam ci, mogę sama się przedstawić.-po tych słowach odwróciła się do mojego przyjaciela-Jestem Nira Uzumaki. Miło mi Kiba, tak?
-Tak. Nie wiedziałem, że Naruto ma rodzinę.
-W sumie ja też nie wiedziałam, ale znalazłam stary list adresowany do mojej matki, od cioci Kushiny.
-Cioci Kushiny?
-Tak.
Kim jest ta ciocia Kushina? Nigdy nie słyszałem o niej.....Cóż trudno. Z rozmowy wynika, że już nie żyje, więc pozostawię sobie tą kwestię na później.

_________________________________________________________________

No to to byłoby na dzisiaj. Może jeszcze coś napiszę, ale wątpię.

Rozdział 1. Poznanie.

Nira

-Mamo! Tato! Dlaczego?! Dlaczego odeszliście?! Zostawiliście mnie!
-Córeczko.....
-Nie jestem waszą córką. Moi rodzice nigdy nie dołączyliby do Orochimaru! Jak mogliście?! Zostawiliście wujka Minato i ciocię Kushinę!
-Byłaś kandydatką na jinchuriki.....Nie chcieliśmy, by...by....-po bladych policzkach mojej matki spłynęła samotna łza-byś miała w sobie potwora.....

-Na jedno wyszło!
Co to? Słyszę z oddali jakieś głosy. Przecież jestem praktycznie martwa. Kabuto mnie zabił, a może.....Nie ma co się łudzić!
-Halo! Halo! Słyszysz mnie?!
-Ona już raczej nikogo nie usłyszy....
-Zamknij się!
Ten głos....przepełniony troską.....Moi rodzice zniknęli.....Może jednak przeżyję......Oczy! Muszę otworzyć oczy! Cholera, one ważą chyba z tonę. Trudno w końcu pochodzę z klanu Uzumaki! Dam radę!
-Ero-sennin! Otwiera oczy!
Usłyszałam ponownie ten głosy, ale tym razem był radosny. Dlaczego? Dlaczego, przecież ten głos, a raczej jego posiadacz mnie nie zna. Chcę się dowiedzieć! Muszę się dowiedzieć!
-Wszystko w porządku? Dobrze się czujesz?
-Tak.....A...Arigato.
-Jiraya musimy zabrać ją do wioski najszybciej jak się da. Babunia Tsunade musi ją zobaczyć.
-Masz racę, jeśli ją tu zostawimy, zginie.
Wtedy posiadacz wybawczego głosu wziął mnie na ręce i ruszyliśmy do wioski.
-Przepraszam,możesz mi powiedzieć....yyy....
-Naruto.- mówiąc to posłał mi szeroki, szczery uśmiech, który od razu pokochałam.
-Możesz mi Naruto powiedzieć do której z wiosek mnie zabieracie?
-Do Konohy.
-Konoha.......-wymówiłam to prawie nie słyszalnym szeptem, a po moim policzku zaczęły płynąć łzy. Niestety nie umknęło mu to jego uwadze.
-Coś się stało?
Milczenie...Milczenie złotem...Skorzystam z tego złota.....Nie.....On nie da tak łatwo za wygraną, widzę to w jego oczach.
-Naruto znasz kogoś z klanu Uzumaki?
-Tak. Nawet bardzo dobrze. Widzisz nazywam się Naruto Uzumaki.
Nie....Niemożliwe! Nie wytrzymałam. Szybko zeskoczyłam z rąk Naruto mojego.....kuzyna! Moi towarzysze osłupieni, zatrzymali się.
-O co chodzi?-zapytał mnie siwowłosy-Coś nie tak?
-To...nie....niemożliwe.....
Po tych słowach bezwiednie osunęłam się po pniu drzewa na którym się znajdowałam.
-Co jest niemożliwe?-dopytywał się blondyn.
-T...ty....
-Ja?! Dlaczego miałbym być niemożliwy?
-Bo jesteś Uzumaki! Jesteś.....Jesteś......
-Co jestem?!-powoli chłopak tarcił cierpliwość.
-Naruto uspokój się.....
-Jak mam się uspokoić? Co?! Jestem niemożliwy! Według niej mój byt jest niemożliwy!
-Mam...Mam...-próbowałam s siebie wydusić cokolwiek-Mam na .....JESTEM Z KLANU UZUMAKI!!!!!
Nie wiem dlaczego to wykrzyczałam, ale był to jedyny sposób na dojście do głosu i odrzucenie strachu. Naruto jak i Jiraya zaskoczeni moim wyznaniem, patrzyli się tępo na moją osobę. Byli bardzo podobni. Pierwszy odezwał się Jiraya:
-A to ci dopiero! Czyli Naruto ma już rodzinę.
- Możemy ruszać dalej, sądzę że mogę już sama iść.
-Naruto?-tym razem Jiraya zwrócił się do swojego podopiecznego.-Wszystko gra? Wyglądasz jakbyś miał przed sobą kupon na dożywotnio darmowy ramen.
-Tak się czuję.....Jestem tak cholernie szczęśliwy......

Naruto

Cholernie szczęśliwy....To za mało powiedziane.....Szczęście przepełnia każdą komórkę mojego ciała. Całe życie byłem sam, a ona tak po prostu się zjawia. To jest cud.
-Wracajmy jak najprędzej do wioski! Taak!
-Naruto.....Amm....Nie to żeby przeszkadzał mi twój zapał, ale mógłbyś mi najpierw przedstawić swój plan.
-A....mój plan. Dowiesz się na miejscu!
Na jej twarzy pojawił się grymas w stylu "już się boję". Szybko mnie wybadała.
Po godzinie byliśmy przy barmie wioski.
-Czy to....? Niemożliwe. To naprawdę Naruto.
-Witaj w domu Naruto.
-Cześć chłopaki!
Idąc główną drogą słyszałem ciche szepty np., "Czy to Naruto?", "Słyszałam, że w ciągu tych dwóch lat był na treningu.","Kim jest ta dziewczyna obok niego? Jest piękna."
Macie rację Nira jest piękna, Najładniejsze są jej te czerwone włosy i te duże, zielone oczy. Nigdy takich nie widziałem, nawet u Sakury.
-Naruto?
-Sakura?!
-Naruto, ależ ty wyrosłeś! To naprawdę ty! Kiedy wróciłeś?
-Przed chwilą. Sakura muszę ci....
-Braciszek Naruto!
-Konohamaru! 
-Naruto-niisan muszę ci pokazać moją nową technikę! Technika seksapilu!
Przed moimi oczami pojawiła się brązowooka piękność, ale moja technika seksapilu jest lepsza nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia. Poza tym nie można tej techniki używać od tak. Postanowiłem dać Konohamaru niezłego kuksańca.
-Ała! Co się stało.
-Użyłeś tej techniki w złym miejscu i w złym czasie, ale muszę przyznać, że naprawdę się poprawiłeś.
-Naruto...A masz!
-Konohamaru....zobaczymy jak przyjmiesz to!
-Moegi...
-Sakura.....
-Przepraszam Naruto, ale mi i Jirayi się śpieszy, więc razem z nim postanowiliśmy, że dziś ty stawiasz ramen jakoże ja nie mam pieniędzy, a Zboczony Pustelnik cię trenował.
-Nira...Ty też...
W tej chwili posłała mi tak piękny uśmiech, jak ramen z dodatkową porcją makaronu, nie mogłem jej odmówić. Z rezygnacją wyjąłem moją żabkę i powierzyłem ją Nirze.
-Naruto, kto to jest?-zapytała Sakura
-Cześć!
-Moja kuzynka.
-Co?!
C.D.N.
Nie wiem czy ktoś to czyta czy nie, ale potrzebuję tylko jednej osoby. Odpowiedniej osoby. Otóż ostatnio zaczęłam oglądać anime pt. "Shugo Chara" Ma ono trzy części:

  • "Shugo Chara"
  • "Shugo Chara Doki"
  • "Shugo Chara Party"
I to właśnie z ostatnią serią mam problem. Na większości stron nie jest ona zamieszczona, a na kreskowka.pl nie działa link do odtwarzacza. W akcie desperacji postanowiłam sama powklejać napisy, ale nie mam do czego, gdyż nie znalazłam oryginału (sam dubbing japoński, bez napisów). I do tego właśnie jest mi potrzebna ta jedna, jedyna osoba. Bardzo proszę o pomoc w znalezieniu tych oryginalnych odcinków, ze ściąganiem dam sobie radę sama. Z góry Wam dziękuję.
                                                                                                                                        Mary Jallen