Klasyka początku...Historia o kwiatku.


No to może zacznę od przedstawienia się..........Mam na imię Mary. To moje "imię" zmienia mi się. Od dłuższego czasu w mojej głowie zaczęły pojawiać się różne historie. (Niektórych sama się boje) Z tego powodu postanowiłam zacząć pisać tego bloga. Będę dodawać tu te moje historie. Na początku będą to opowiadania związane z love story z.....uwaga.....z Naruto. Mam fazę, zaczynam się nawet zastanawiać nad statusem uzależnienia, ale......No nie ważne. W takim razie już wiecie co tu będzie, ale musicie liczyć się z tym, że mam słomiany zapał. No a żeby tak nie przeciągać tego wprowadzenia to może opowiem Wam jeszcze historię pewnego kwiatka.....Zapraszam.... 
Różowe płatki
            "Nikt mnie nie potrzebuje....Dlaczego tak jest? Dlaczego?" Po delikatnie zaróżowionych płatkach spłynęła kropla porannej rosy. Była ona dla rośliny symbolem łzy. "Gdybym miał jakiś cel, czy choćby zadanie, moje życie byłoby przyjemne....ale....ale jak mam się do czegoś przydać skoro rosnę wśród tak pięknych, dużych, pewnych siebie kwiatów? To jest nie możliwe." Na ziemię spadła kolejna kropla rosy.                 Królowa kwiatów słysząc to co mówił jej mały poddany była bardzo zadowolona z tego, że w jej królestwie jej krewni są uważani za piękne okazy.    
            Pewnego dnia, w domy kobiety, która pielęgnowała kwiaty wybuchł pożar. Starsza pani przechodząca obok zadzwoniła po pomoc. Mężni strażacy walczyli z potężnym żywiołem. Niestety właścicielka posesji zginęła w płomieniach złowrogiego ognia. Kwiaty bardzo ucierpiały na tym wypadku. Najbardziej dotkniętym kwiatem, był najmniejszy członek ogrodu. Ogrodniczka bardzo o niego dbała. Gdy zmarła kwiatek poczuł się tak jakby stracił matkę której nigdy nie miał.
              Z biegiem lat posesję zaczęły porastać nieokrzesane i silne chwasty. Przywódczyni kwiatów nie widziała z ich strony zagrożenia dla własnej osoby. Było to dla niej zgubne, gdyż wrogowie zaatakowali wpierw nią, a następnie jej poddanych. Jedynym kwiatem który przetrwał był kwiatek który schronił się przed niebezpieczeństwem. Cierpiał on samotnie przez resztę wiosny. Nie miał on nikogo przyjaznego sobie. Pogrążał się w głębokiej ciemności.
              Po wiośnie nastąpiło lato. Do sąsiadów opustoszałej działki na wakacje przyjechała mała dziewczynka o imieniu Nira. Miała piękne, długie, czarne włosy, duże, niebieskie oczy oraz jasną karnację skóry.
             Miała 7 lat. Nira jako bardzo ciekawa świata dziewczynka zaczęła badać otaczające ją miejsca, w tym miejsce starego ogrodu. Znalazła tam wiele ślimaków, skał o ciekawych kształtach lub kolorach, mały strumyk z którego woda opadała na gałęzie. Zbierając wszystkie przedmioty wydające jej się interesujące, biegała po wysokiej trawie. Bardzo zaintrygowało ją pole chwastów. Zaczęła się przez nie przedzierać, dopóki nie znalazła kwiatu o dużych, falistych płatkach o różowym zabarwieniu. Podziwiała go przez dłuższy czas. "Ten kwiatuszek jest śliczny. Babcia opowiadała mi historię tego domu, ale nie mówiła nic o tak pięknym kwiatku. Na pewno smutno mu jest, tak rosnąć samemu......Wiem! Zabiorę go do szklarni dziadka." Tak pomyślawszy zaczęła szukać czegoś w co mogła by wsadzić kwiatek. "Ta dziewczynka....Czy ona zabierze mnie z tego miejsca? Czy mnie uratuje? Może ja jej się nawet spodobałem...." Nira zaczęła kopać w miejscu gdzie rósł jej wybranek.
          Po ukończeniu 'operacji' przesadzania Nira zaczęła interesować się ogrodnictwem, a kwiatek odnalazł sens swojego istnienia, znalazł przyjaciół, którzy go doceniali.