Rozdział 4. Kartka od przyjaciela.


Naruto

   -Ale jak to misja?! Babuniu Tsunade! Ja niedawno wróciłem. Poza tym nie wszyscy poznali Nirę!
-Naruto! Jutro wyruszasz z Nirą, Sakurą i Shikamaru do Suny! Musicie dostarczyć tam ważne informacje Kazekage! I nie macie nic do gadania, w szczególności TY!
-Dobrze, dobrze. Idę im powiedzieć.
"Cóż przynajmniej odwiedzę Garę. To dobrze. Pójdę poszukać Niry."
   Poszukiwania trwały długo w między czasie zdążyłem już poinformować Sakurę, ale pozostałej dwójki nie mogłem odnaleźć. Wiem Shikamaru będzie pewnie podziwiać chmury. Już wiem gdzie mam iść!
   Miałem rację, ale......
-Nira co ty tu robisz?
-Ja? Podziwiam chmury. Przy okazji rozmawiam z......Właśnie jak masz na imię?
-Co za kłopotliwa sytuacja nie przedstawiłem się....Jestem Shikamaru.
-Nira.-zwróciła się ponownie do mnie.-A więc rozmawiam z Shikamaru.
-Dobra nieważne....W każdym razie jutro rano mamy wyruszyć do Suny, aby....
-Masaka! Cudownie! Genialne! Zobaczę się z Garą i Temari i Kankuro.....Ah jak się cieszę. Ciekawe co tam u nich?
-Zaraz znasz Garę i jego rodzeństwo?
-A co w tym dziwnego. Swego czasu bardzo i pomogli.
-Jakie to kłopotliwe.......
-Co jest takie "kłopotliwe" Shikamaru?
-Znów będę musiał się użerać z tą upierdliwą dziewczyną......
Wtedy Nira wybuchnęła śmiechem, z nieznanych mi powodów, zaś z ust mojego przyjaciela można było wyczytać słowo upierdliwa. Zaraz po tym zastosował na niej swoją technikę, ale nawet tym nie udało mu się stłumić jej śmiechu. "To dziwne z czego ona tak się śmieje? Shikamaru chyba wie dlaczego, ale nie sądzę by mi powiedział. Ona wszędzie gdzie się pojawi zdobywa przyjaciół. I to do tego jeszcze szybciej niż ja."
Wieczorem w domu Naruto:
-To gdzie ja mam spać?
-Yyy...Ja dziś prześpię się na kanapie, a juto coś się wymyśli.
-To zrobimy inaczej.....
W tym momencie uformowała pieczęć przywołania. W moim domu pojawiła się wielka biała puma.
-Naruto, Dark nie będzie ci przeszkadzał, prawda?
-O...oczywiście, że nie.
- I gdybyś mógł mi pożyczyć jakiś dużą koszulkę i spodenki.
-Wszystko jest w szafie, w łazience.
-Dziękuję ci naruto. Za wszystko.
I pobiegła do łazienki.
Postanowiłem, że zrobię cherbate.
    Było bardzo późno. Powoli braliśmy łyki ciepłego napoju, rozmawiając o moim i jej życiu. Jeśli chodzi o jej przeszłość cały czas miałem wrażenie, że coś ukrywa, ale nie drążyłem tego tematu. Nadszedł czas spoczynku. Nira ułożyła się na swoim kocim przyjacielu, a ja pościeliłem swoje łóżko. i także udałem się do krainy snów.

Nira

-Dark, która godzina?
-4 rano.
-Rozumiem....
-Nira?
-Tak?
-W nocy był tu ktoś i jest tu cały czas.
-To nic. Możesz już iść. Darkken.
Tak to był nasz umowny sygnał. Nigdy nie zwracałam się do niego po imieniu, chyba że chciałam na nim użyć techniki wspomnień. Polegała ona na tym, że skrawkiem karty wspomnień dotykałam ofiary, czy też partnera. Dzięki temu na kartę wspomnień przelewały się wspomnienia danej osoby. Następnie wszystkie informacje zostały przekazywane mi do mózgu. Teraz dowiedziałam się, że w nocy pojawił się na stole list. Jako jedyna wiedziałam od kogo on może być. Wiem też, że jeśli dostałam ten list musiało stać się coś złego, albo raczej ma się stać.
-O, Nira już wstałaś?
-Tak.-podeszłam do Naruto i dałam mu buziaka.-Ale ty jeszcze śpij. Mamy dużo czasu.
-To dobrze, bo jestem strasznie śpiący.
    Gdy byłam pewna, że mój słodziak śpi,podeszłam do kartki na stole. Ale musiałam jeszcze zrobić jedną rzecz.
-Przepraszam, jeśli jesteś członkiem ANBU to mi nie przeszkadzasz, choć mógł byś przynajmniej stwarzać pozory, że cię tu nie ma.
"Nie wie gdzie jestem na razie się nie ujawnię."
-Znalazłam!
"Co?!"
Wtedy dotknęłam mojego "ochroniarza" czakrą, dzięki czemu zdjęłam z niego powłokę maskującą. Wyglądał na miłego człowieka, ale on widocznie miał o mnie złe zdanie. Od razu gdy został zdemaskowany wyciągnął kunai i ustawił się w pozycji obronnej. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Z zachowania mojego towarzysza mogłam wywnioskować, że nieco się zdziwił. Nie wiem dlaczego. Zostanie to dla mnie wieczną tajemnicą. Szybko otarłam łzy i powiedziałam:
-Skoro już tu jesteś to pomóż mi naszykować śniadanie.-powiedziałam oschle.- Co się stało?
"Jej zachowanie się zmieniło. Jest taka zimna......Chyba ją uraziłem, ale ONA służyła Akatsuki! Nie mogę tracić czujności."
-Dobrze,  więc tam jest kuchnia. Zrób kanapki, a ja w tym czasie pójdę się przebrać.
Każdą część garderoby kładłam na stole, na którym był do mnie list. Zebrawszy wszystkie rzeczy w jednym miejscu, podniosłam je wraz z ukrytą między ubraniami korenspondęcją. "Udało się"
    Jak tylko znalazłam się sama w łazience otworzyłam list.
 Niro
Za trzy dni Deidara i Sasori przybędą do Suny by porwać tamtejszego 
jinchuuriki. Wiem, że się z nim przyjaźnić, więc....Sama rozumiesz. 
Proszę Cię tylko o jedno:
Nie rób głupot i nie pokazuj się członkom Akatsuki.
aiciht 
Przebrałam się w rekordowym tępie (0,50 min), brutalnie obudziłam Naruto, dokończyłam robić śniadanie, wygoniłam mojego "ochroniarza".
-Nira co się dzieje? Dlaczego jesteś taka zdenerwowana?
-Bo mam taki kaprys! 
-Co?
-Rusz się! Nie mamy czasu! Za pół godziny masz być pod bramą!
-Hai!
Po tych słowach szybko wybiegłam biegnąc jak najszybciej do domu Shikamaru.
-Nareszcie znalazłam dobry dom.
Zapukałam nieśmiało do drzwi. Otworzył mi człowiek bardzo podobny do shikamaru, jednak był dużo starszy od niego, a jego twarz przecinała blizna w kształcie błyskawicy.
-Przepraszam, ale czy zastałam Shikamaru?
-Tak jest w pokoju. Śpi.
-Rozumiem, a czy mogę wejść.
-Oczywiście. Jego pokój jest po prawej stronie salonu.
-Dziękuję bardzo.
"Jak tylko wrócę spędzę trochę czasu z ojcem Shikamaru. Wydaje się być bardzo miły i mnie rozumieć."
Pokój mojego znajomego był pusty. Stały tam jedynie najpotrzebniejsze rzeczy. Musiałam przyznać, że słodko wyglądał kiedy spał, ale musiałam go obudzić.
-Ej, wstawaj musimy się spieszyć. Nie mamy czasu. Wstawaj! Zaraz użyję silnej broni....Nic? Jak chcesz!
Wzruszyłam ramionami i poszłam w stronę kuchni.
-Przepraszam, czy pogniewa się pan, jeśli obleję łóżko pańskiego syna.
-Nie. Możesz używać dowolnych środków.
-Bardzo dziękuję.
Wtedy nalałam odrobinę wody do szklanki i wróciłam do swojego zadania. Ojciec Shikamaru ciekaw co zrobię ruszył za mną. Przyjemnie będzie budzić go przed publiką. 
-Moja czakra posiada żywioł wody. Potrafię ją tworzyć, ale by nie zużywać na to dużo czakry potrzebuję choć jej jedną kroplę.-wytłumaczyłam ojcu przyszłej ofiary. W odpowiedzi dostałam pochwalający, lecz skromny uśmiech. Po tym, na łóżko Shikamaru zrzuciłam 400 litrów zimnej jak lód wody.
-Ajjj! Zimno! Dlaczego to zrobiłaś?!
-Zbieraj się za półgodziny wyruszamy. A oblałam cię dlatego, że udawałeś. Idę budzić Sakurę. Cześć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz